EuRuKo 2011 - Dzień pierwszy
[caption id="attachment_993" align="alignright" width="300" caption="Źródło: http://www.flickr.com/photos/bumi/5797736686"][/caption]
W tym roku EuRuKo odbyło się w imprezowym Berlinie, w kinie International z naprawdę gigantycznym ekranem, który wyglądał imponująco. Dla wszystkich którzy nie dostali biletów (rozeszły się w ciągu sekund, bijąc rekordy ustanawiane przez U2) mam złą wiadomość. W tym roku nie będą dostępne filmy z prezentacji (organizatorzy tłumaczyli, że w kinie nie wolno nic nagrywać). Trochę szkoda, bo kilka prezentacji było świetnych. Nie było za to problemów z wifi, dzięki czemu wszyscy uczestnicy mogli poświęcić się tweetowaniu na tych mniej ciekawych prezentacjach (których było całkiem sporo).
Dzień pierwszy
Konferencję rozpoczął Yukihiro Matsumoto. W tym roku nie miał żadnych problemów z dotarciem i zagubionym bagażem. Matz opowiedział o projekcie nad którym pracuje:RiteRuby (chyba miał się nazywać LiteRuby, ale Matz często ma problemy z rozróżnianiem r i l). Będzie to nowa implementacja Rubiego dedykowana na urządzenia wbudowane, dlatego ta wersja ma charakteryzować się maksymalną responsywnością i małym rozmiarem programów. Ma to być osiągniętę poprzez modułowość, dzięki czemu będzie można wyłączyć niepotrzebne części języka (np. obsługę wyrażeń regularnych lub plików). Wyniki jego prac powinny być dostępne najpóźniej w marcu przyszłego roku
Wystąpienie Julik Tarkhanov, który wykorzystuje Rubiego do pracy nad obróbką filmów poza warstwą wizualną (kilkuminutowy klip z animacją komputerową w reklamach) nie wniosło wiele. Jedyne co zapamiętałem, to to że obróbka filmów, to gigantyczne ilości danych i że należy wszystko automatyzować przy pomocy skryptów, które mogą być pisane w Rubym.
David Calavera pokazał wprowadzenie do programowania w JRubym, a przede wszystkim zachęcał do udziału w rozwoju tej platformy.
Lourens Naudé znany jako methodmissing opowiadał o event machine. Na ruga byłaby to dobra prezentacja, na EuRuKo zbyt techniczna.
Jednym z najciekawszych wystąpień była opowieść o grach na facebooka Jespera Richter-Reichhelma z firmy wooga. Było to studium przypadku dwóch gier: analiza architektur ich baz danych i sposobu hostowania (chmura Amazona vs zwykłe serwery). Jeśli gdzieś będziecie mieli okazję zobaczyć tą prezentację, to szczerze polecam, naprawdę warto! (Update: znalazłem slajdy.)
Nick Sutterer (autor bloga, którego design uwielbiam) zaciekawił mnie swoim projektem. Nazywa się on Representable i ułatwia budowanie serwisów składających się z wielu aplikacji, które porozumiewają się poprzez RESTowe API. Ten gem buduje obiekty na podstawie xmla i robi to naprawdę elegancko.
Prezentacja Elise Huard jak dla mnie była zbyt nudna i szczegółowa, podobnie jak Federico Brubacher, naprawdę nie ma o czym pisać.
[caption id="attachment_992" align="aligncenter" width="640" caption="Żródło: http://www.flickr.com/photos/mfilej/5768540968"][/caption]
Gdy już wydawało się, że pierwszy dzień zakończy się nudnymi wystąpieniami, na scenę wyszedł ostatni mówca: Paolo Perrotta, autor chwalonej książki Metaprogramming Ruby: Program Like the Ruby Pros i się zaczęło. Świetnym głosem, niczym historie o duchach, opowiadał o korzystaniu z method_missing i co się z tym wiąże. Była to zdecydowanie najlepsza prezentacja na całym EuRuKo. Jest dostępna tutaj, chociaż bez dźwięku wiele traci (ale ma za to świetne slajdy, patrz wyżej). Paolo zdecydowanie przekonał mnie do kupna swojej książki (mówił, że jest świadom tego, że można ją spiracić, ale tłumaczył, że jest normalnym człowiekiem z normalną hipoteką).
Impreza w Tante Käthe
Impreza po pierwszym dniu miała miejsce na bardzo odludnym miejscu, w zapomnianym przez GPSa i google maps klubie. Idąc na miejsce natknęliśmy się na jednego z organizotarów, który siedząc na murze wyjaśnił nam jak dojść na miejsce:
"Pójdzie prosto tą ścieżką, spotkacie tam trzy osoby, które palą jointa, skręcicie przy nich w lewo. Pójdziecie prosto jakiś czas, a potem skręcicie w prawo, jak dojdziecie do płotu, to go przeskoczcie. Potem idziecie w prawo i prosto, gdy droga się rozwidli, trzymajcie się lewej strony. Będzie tam tabliczka 'nie wchodzić', wejdźcie. Dalej prosto i będziecie na miejscu. Jak nie znajdziecie klubu, to wróćcie się do mnie, wytłumaczę wam jeszcze raz."
Podążyliśmy za wskazówkami, po drodze zgarnęliśmy grupę błąkających się francuzów i przy odrobinie szczęścia dotarliśmy. Nie wszystkim udało się znaleźć miejsce, mimo tego, że organizatorzy krążyli wokół niego przez dwie godziny i wskazywali drogę. Atmosfera dopisała, a mi udało się porozmawiać między innymi z Matzem (i zrobić zdjęcie z głupią miną).